Wykonanie porządne, okleina położona równo i czysto, matowa, czarna ścianka prezentuje się skromnie i elegancko. Kolumny odbierane wizualnie jako całość wypadają przyzwoicie, nie miałem wrażenia, że jakiś element wygląda tandetnie i został zamontowany w celu obniżenia kosztu produkcji o kolejnego dolara. Zastosowane głośniki wyglądają zaskakująco porządnie i zdecydowanie nie kojarzą się z najtańszymi konstrukcjami. Zaciski głośnikowe mogą sprawić problem posiadaczom grubych kabli. Mocowanie maskownic jest na metalowych kołkach, bardzo podoba mi się to rozwiązanie. Kolumny są zaskakująco głębokie w stosunku do ich wysokości, może sprawić to problem osobom, które zechcą postawić je np. na biurku przy komputerze. Może okazać się, że głośniki są niebezpiecznie blisko głowy słuchacza, co uniemożliwi poprawny odsłuch.
Czytając recenzje i opinie w mediach branżowych można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z wyjątkową okazją zakupu kolumn o niesamowitym stosunku jakości do ceny, mogących konkurować z konstrukcjami dwu, a nawet trzykrotnie droższymi. Niestety tak nie jest, nie dostaniemy mahoniu w cenie sosny. Porównanie z dużo bardziej zaawansowanymi konstrukcjami ukazuje natychmiast kilka charakterystycznych cech brzmienia Indian, mimo że bezpośrednia konfrontacja z moimi Paradigm Studio 100, które są konstrukcjami katalogowo 10 razy droższymi, jest dla Tesi 260 krzywdząca i przypomina walkę bokserską czterolatka z Majkiem Tajsonem. Moja żona po podłączeniu kolumn dostarczonych świeżo przez kuriera zapytała o cenę. Gdy udzieliłem odpowiedzi tysiąc z groszami, stwierdziła: To słychać.
Po dostarczeniu kolumn odpiąłem moje Paradigmy, prowizorycznie rozstawiłem i podłączyłem Indiany, przerzuciłem na szybko kilka płyt i zniesmaczony odstawiłem kolumny na półkę, bo to co usłyszałem nie miało nic wspólnego z obietnicami recenzentów. Wszystko oprócz stereofonii było mocno takie sobie, po prostu nieciekawe i mało wciągające. W tym momencie rozpoczęła się tygodniowa walka z audiofilską materią, testowanie różnych kombinacji sprzętu, który mam w domu. Jak to możliwe? Na początku zadałem sobie takie pytanie, bo przecież nie podłączyłem ich do chińskiej miniwieży, tylko do Krella KAV-300i i Asusa Xonar Essence One. Pierwsze wrażenia były następujące: W zależności od nagrania dźwięk przymulony delikatnie lub bardzo, bas potrafi zadudnić nieprzyjemnie, dobre stereo. Kolumny wchodzą w silną interakcję z pomieszczeniem, żeby bas był słuchalny trzeba było siedzieć w "sweet spocie", w przeciwnym wypadku, gdy np. usiadłem na kanapie pod ścianą bas dudnił. Nie mam w zwyczaju przywiązywania szczególnej uwagi do miejsca odsłuchu, bo tak naprawdę nie muszę z kolumnami, których używam na co dzień. Indiany mnie do tego zmusiły. Ostatecznie Indiany stanęły na prowizorycznych podstawkach o wysokości 55cm, w odległości 1,8m od siebie i około 1m od tylnej ściany. Być może dalsze eksperymenty z ustawieniem dałyby lepsze rezultaty, ale z powodu braku czasu na przemeblowanie pokoju nie dałem rady ich przeprowadzić. Próbowałem też zatykać otwory bas-refleks, owszem basu było mniej, ale nie dało to jakiegoś wyraźnego efektu poprawy przejrzystości brzmienia. Mimo tego uważam, że producent powinien dodawać w zestawie gąbki do bas-refleksu. Następnym krokiem była zmiana konfiguracji wzmacniaczy operacyjnych w Asusie. Używałem kombinacji dającej przyciemniony i nasycony dźwięk, który jednak w połączeniu z Paradigmami na pewno nie był przymulony i nudny. Nowy sprzęt, nowe wymagania, włożyłem więc z powrotem zestaw fabryczny z wersji +, czyli 4x NE5532 i 2x LM4562. Sytuacja uległa poprawie, ale mimo wszystko dalej bardzo dużo zależało od konkretnego nagrania, czyli niektóre płyty brzmiały przyzwoicie, a niektóre muliły mniej lub bardziej. Postanowiłem sprawdzić jak spiszą się z innym wzmacniaczem. Podłączenie Onkyo A-9711 dało poprawę brzmienia. Onkyo gra mocnym basem, w porównaniu do Krella ma wycofaną i mniej nasyconą średnicę, brzmienie nie jest tak gładkie. W połączeniu z Tesi 260 dźwięk stał się bardziej żywy, wymienione wyżej cechy brzmienia pozostały nadal słyszalne, aczkolwiek w nieco bardziej akceptowalnej formie. Dla mnie wniosek jest taki, te kolumienki powinny być łączone z budżetowym sprzętem, któremu właśnie często brakuje basu, nie ma nasyconej średnicy, a brak gładkości brzmienia Tesi odfiltrują i pokażą jako czynnik ożywiający dźwięk. Tak się szczęśliwie złożyło, że w czasie trwania testu Indian miałem dostęp do następujących kolumn: Paradigm Studio 100v5, Paradigm Studio 10v5, Dynaudio 52SE, Tannoy M1. O ile trzy pierwsze pozycje z listy, z racji ceny nie są dobrymi konkurentami do testów, to Tannoy M1 nadaje się jak najbardziej do porównań. Gdybym nie miał dostępu do kolumienek Tannoya, ta recenzja może byłaby przychylniejsza dla Indian. Indiany usiłują pewne rzeczy robić na siłę, za wszelką cenę starają się udawać dużo większe kolumny, co niekoniecznie im się udaje. Tannoye nic nie udają, nie starają się łamać praw fizyki, za to podłączenie ich zamiast Paradigmów Studio 100, nie powoduje zgryźliwych komentarzy słuchaczy, jak było w przypadku Tesi 260.
Kolumienki, mimo skromnych rozmiarów, mają dość mocny bas. Piszę dość mocny, bo porównanie z Dynaudio 52SE pokazuje im natychmiast miejsce w szeregu, ale na pewno nie powinno go nikomu brakować. Mi przynajmniej nie brakowało, wręcz przeciwnie, wolę mniej basu, ale lepszej jakości. Tesi 260 grają na basie plamami dźwięku, dźwięk jest tłusty, ale brakuje mu konturu i dynamiki. Prawa fizyki są nieubłagane, kolumienki próbują grać dźwiękiem większym niż wskazują to ich rozmiary. Prawie się to udaje, bo na normalnym repertuarze nie słychać drastycznego obcięcia pasma z dołu i zupełnego zaniku pewnych dźwięków, jak ma to miejsce w wielu małych monitorkach. Okupione to jest wyraźnym podbiciem górnego basu, a właściwie przełomu basu i średnicy. Daje to efekt ogólnego zmulenia dźwięku i nie podoba mi się zupełnie w tych kolumnach. W zależności od nagrania bas potrafi być w miarę poprawny lub bezlitośnie buczy w swoich górnych rejestrach, męcząc słuchacza.
Średnica jest podkręcona i nasycona, dźwięki są głębokie i wyraźne, ale tak jak w przypadku basu, mamy tylko plamy dźwięku, szczegóły artykulacji wokali są nieobecne. Pewne dźwięki były zdecydowanie podbite w stosunku do mojego sprzętu, jak dla mnie to plus, wokale były pogrubione i przybliżone. Dynamika średnicy lepsza niż basu, ale wszystko nadal takie grubo ciosane, bez szczegółów. Mam wrażenie, że gdyby bas był bardziej zdyscyplinowany i nie wjeżdżał na średnicę, to balans tonalny byłby ciekawszy.
Wysokie są zaskakująco poprawne, w stosunku do podkręconego basu i średnicy, są zwyczajnie normalne, bez super szczegółowości i krystaliczności, ale też bez natarczywości. W sumie miałem wrażenie, że wysokie są oderwane od reszty pasma przez swoją inność, a raczej normalność.
Wyraźnie słychać zmiany w konfiguracji dołączanego sprzętu, także kabli. Scena jest szeroka i wybudowaną za linią kolumn.
Podsumowując - kolumny mają własny, wyraźnie zaznaczony charakter, brzmienie jest zbasowane i uspokojone, a raczej przyciemnione, nie ma mowy o agresji i natarczywości, nie ma też uderzenia i pazura. Dźwięk wyraźnie został "zrobiony", kosztem neutralności mamy przerysowany bas i wypchniętą średnicę. Brzmienie nie jest wciągające, to zwykłe, nudne hi-fi.